Autor: Elena
Fragment rozdziału:
Kobieta szła przez obumarłą polanę dumnym krokiem. Każdy ruch był władczy i przepełniony pewnością siebie. Jej spojrzenie czarnych oczu było utkwione w widnokrąg, który zamazywał się w dymie, pochodzącym z palonej trawy. (…) Gdy znalazła się u skraju lasu, zostawiając za sobą płonącą polanę, ruszyła w głąb ciemnego gąszczu drzew. Szum świerków i sosen ucichł, gdy przechodziła obok nich. Liście momentalnie spadały z drzew, a gdy dotknęły ściółki stawały się podgniłe. Ptaki odleciały z głośnym krzykiem, głośno łopocząc skrzydłami. Jeden z nich, który nie zdążył w porę wzbić się w powietrze, upadł na ziemię przed stopami kobiety. Z małą dziurą w miejscu, gdzie wcześniej biło serce.